|
Władysława Wasilewska
1922-2004 |
12 lutego 2004 r. bibliotekarstwo polskie poniosło wielka stratę: zmarła Władysława Wasilewska,
wieloletnia redaktorka "Poradnika Bibliotekarza", Honorowy Członek
Stowarzyszenia Bibliotekarzy Polskich, bibliotekarka pracującą przez znaczną
część życia zawodowego z młodzieżą i dla młodzieży.
Urodziła się
25 czerwca 1922 r. w Krakowie w rodzinie palacza PKP. W Krakowie ukończyła
szkołę powszechną i Państwowe Gimnazjum Krawieckie. W czasie okupacji
uczęszczała do Liceum Pedagogicznego, a po jego zamknięciu - do szkoły zawodowej,
przez cały czas pracując. Zaraz po wojnie zdała egzamin uzupełniający w
zakresie Liceum Przemysłu Odzieżowego i uzyskała świadectwo dojrzałości. Mając
zamiłowania i zdolności humanistyczne, wpisała się w r. 1945 na polonistykę Uniwersytetu
Jagiellońskiego. Równolegle pracowała jako instruktor zawodu w Prywatnym
Ĺ»eńskim Gimnazjum Krawieckim im. św. Andrzeja. Wysokie kwalifikacje krawieckie przydawały
jej się póÄ˝niej wielokrotnie.
W r. 1948 wyszła
za mąż za kolegę ze studiów - Zbigniewa Wasilewskiego i razem z mężem przeniosła się do Warszawy. Ale Kraków - jak pisze we wspomnieniu pośmiertnym jej syn,
Juliusz Wasilewski - "trwał w Niej
zawsze. Rodzinny Kraków, z którego wyniosła poczucie obowiązku, rzetelność,
wrażliwość na zwyczajne ludzkie sprawy, życzliwość dla innych, skromność. Te
cechy prowadziły Ją przez cale życie. Niewiele osób wie, że przez wiele lat z
trudem pokonywała nieśmiałość".
W r. 1952
uzyskała dyplom magistra filologii polskiej na UW i podjęła z nakazu pracę w
Młodzieżowym Domu Kultury, gdzie prowadziła Pracownię Literacką. W r. 1955
przeniosła się wraz z placówką do Pałacu Młodzieży, gdzie pełniła
funkcję kierowniczki Działu Czytelniczego. Chciała jednak pracować w szkole. W l.
1957/58 uczestniczyła w pierwszym korespondencyjnym
kursie dla pracowników bibliotek szkolnych, prowadzonym przez Państwowy Ośrodek
Kształcenia Korespondencyjnego Bibliotekarzy i od r. 1959 rozpoczęła pracę w II
Liceum Ogólnokształcącym im. Batorego. Pracowała tam jako bibliotekarka - do
wakacji 1970 r. Wspólnie z Różą Wykową (poświęciła swej
starszej koleżance piękne wspomnienie w "Bibliotece w Szkole" 2001 nr 6)
zorganizowała od podstaw bibliotekę. Pisząca te słowa zna to z własnego
doświadczenia: zastawało się w szkole niezewidencjonowane
książki, zwalone na stertę, albo w najlepszym wypadku - ułożone na półkach
według numerów inwentarza.
Po
uporządkowaniu zbiorów i dokumentacji, po zorganizowaniu precedensowego w
tamtych czasach wolnego dostępu do półek i wyodrębnieniu czytelni z lokalu
bibliotecznego, panie: Wasilewska i Wykowa z wielkim
zapałem zabrały się do tworzenia pierwszego w Warszawie porządnego warsztatu
informacyjnego biblioteki szkolnej. Złożyły się nań: bogaty księgozbiór
podręczny, katalogi, kartoteki zagadnieniowe - bibliograficzna i tekstowa, kartoteka
portretów, ilustracji, materiałów do obchodów rocznic i uroczystości szkolnych,
zbiór zestawień bibliograficznych, archiwum referatów uczniowskich z bibliografią
załącznikową. Wymagało to uważnego przejrzenia nie tylko roczników czasopism,
ale i całego księgozbioru, uwzględniano bowiem również
książki i ich fragmenty na dany temat. A tematów (haseł przedmiotowych) w
kartotekach było dużo, starano sie bowiem opracować bazę bibliograficzną do
wszystkich przedmiotów nauczania. "... czasami z jednej książki trzeba wypisać kilkanaście kart o
różnych hasłach, aby ująć w pełni materiał w niej zawarty. Opłaca się to z
nawiązką" - pisały panie w 1963 r. w roczniku "Z doświadczeń bibliotek
szkolnych i pedagogicznych".
Kartoteki z Liceum
Batorego były rewelacyjną nowością. Dla uzmysłowienia wagi tego
przedsięwzięcia: w czterdzieści lat póÄ˝niej, w 2003 r. prawie cały komplet słuchaczy
(ok. 30 osób) kursu kwalifikacyjnego dla nauczycieli bibliotekarzy oświadczył,
że w ich bibliotekach nie ma do tej pory kartotek, a sporadycznie - nawet katalogów!
Ważne, że do tej mrówczej pracy bibliotekarki potrafiły zachęcić
kilkudziesięciu uczniów i zjednać do współpracy niektórych nauczycieli.
Nowatorskie
podejście Władysławy Wasilewskiej do roli biblioteki szkolnej w dydaktyce i wychowaniu
znalazło również wyraz w przysposobieniu biblioteczno-informacyjnym uczniów,
wówczas jeszcze oficjalnie nie obowiązującym
bibliotekarzy. Panie prowadziły lekcje biblioteczne, wykorzystując godziny
wychowawcze i zastępstwa, podczas których uczniowie uczyli się korzystać z
warsztatu informacyjnego biblioteki, znajdować materiały do referatów, tworzyć
tematyczne spisy bibliograficzne. Nauczyciele byli też zachęcani do przeprowadzania
lekcji przedmiotowych w bibliotece. W wyniku takiej działalności wielu uczniom
udało się zaszczepić nawyk samokształcenia.
Biblioteka
Liceum Batorego była wykorzystywana przez warszawskie Kuratorium do
propagowania nowoczesnych metod pracy z czytelnikami podczas zebrań
samokształceniowych bibliotekarzy szkolnych. Podsumowaniem prac
bibliotekarskich W. Wasilewskiej stał się podręcznik jej autorstwa "Wiedza o
książce" (1966), szeroko wykorzystywany w kształceniu polonistów w Studiach Nauczycielskich
i Wyższych Studiach Nauczycielskich.
Nie dziw więc, że Pani Władysława w r. 1970 awansowała na
stanowisko wizytatora ds. bibliotek szkolnych Ministerstwa Oświaty i Szkolnictwa
Wyższego. Opracowała tam instrukcję o przygotowaniu uczniów do korzystania z
informacji (1971) i podjęła starania o zmianę norm zatrudniania bibliotekarzy
szkolnych. Okazało się jednak, że praca urzędnicza nie satysfakcjonuje Jej,
toteż po dwóch latach na własne życzenie wróciła do swojej ulubionej szkoły i
do swoich uczniów, wśród których czuła się szczęśliwa, chociaż mniej zarabiała.
Obok pasji
bibliotekarskich i dydaktycznych w życiu Władysławy Wasilewskiej ujawniły się
zamiłowania i talent do pracy redaktorskiej. W l. 1969-1974 zredagowała
pięć tomów "Rocznika Biblioteki Narodowej". W r. 1976 Zarząd Główny SBP powołał
Ją na stanowisko redaktor naczelnej "Poradnika Bibliotekarza". Pełniła te
funkcję przez prawie 23 lata - do 1998 r., kiedy to
czując narastające zmęczenie różnymi trudnościami zgłosiła rezygnację.
Początki pracy
były bardzo trudne: pusta teczka redakcyjna, wiele łączonych numerów, znaczne opóÄ˝nienia
w druku. Powoli, z uporem i starannością radziła sobie z kłopotami, przeważnie
zdana tylko na siebie - z wyjątkiem 9 lat, kiedy miała do pomocy sekretarza
redakcji w osobach Cecylii Gugulskiej i Małgorzaty
Grochockiej. Gdy odchodziła z "Poradnika", Jej kartoteka autorów zawierała ponad
600 nazwisk, obok autorytetów - wielu szeregowych bibliotekarzy-praktyków,
pragnących podzielić się z czytelnikami swymi doświadczeniami. Za kadencji W.
Wasilewskiej prenumerowany nakład "Poradnika Bibliotekarza" w latach 80. przekroczył 20 tys. egzemplarzy, czego do dzisiaj żadne
polskie czasopismo bibliotekarskie nie osiągnęło.
Zarząd Główny
SBP tak ocenił Jej dorobek redaktorski: "Czasopismo
pod kierunkiem Władysławy Wasilewskiej stało się płaszczyzną upowszechniania
wiedzy bibliotekarskiej, profesjonalnej wymiany doświadczeń, integracji
licznych grup zawodowych, szczególnie bibliotekarzy bibliotek publicznych i
szkolnych". W r. 1996 ZG SBP uhonorował "Poradnik Bibliotekarza" Medalem
70-lecia SBP.
"Poradnik"
pilnie nadążał za przemianami w bibliotekarstwie, publikując artykuły o
problemach bibliotek samorządowych, o łączeniu bibliotek szkolnych z
publicznymi, o komputeryzacji, o marketingu bibliotecznym, informacji
biznesowej, edukacji czytelniczej i informacyjnej, ekologicznej, regionalnej, o
obsłudze czytelników chorych i niepełnosprawnych, o najlepszych osiągnięciach
bibliotekarstwa światowego. Wiele miejsca zajmowały tak bliskie sercu Pani Władysławy
i znane z własnej praktyki problemy bibliotek szkolnych. W wywiadzie udzielonym
Krystynie KuÄ˝mińskiej ("Por. Bibl" 1991 nr 1)
powiedziała: "Bardzo owocnie układała się
współpraca z bibliotekarzami szkolnymi, którzy są grupa aktywną, o dużych
możliwościach, obiecującą także na przyszłość (...). Nawet
gdy coś było nie dość dopracowane, ale ciekawe, warte upowszechnienia,
zasługiwało na zabiegi redakcyjne, aby rzecz szła do druku". Trzeba
podkreślić wielką dbałość P. Władysławy o staranny kształt językowy pisma i o
dokładna korektę.
Ideę
współpracy redakcyjnej ze środowiskiem nauczycieli bibliotekarzy kontynuuje syn
Pani Wladysławy, Juliusz Wasilewski, twórca Agencji
"Sukurs", redaktor "Biblioteki w Szkole" (1991-), wydawca czasopisma "Wszystko
dla Szkoły" i innych publikacji. Właśnie pod Jej okiem jako nieformalny
sekretarz wprowadzał w "Poradniku" innowacyjne pomysły redakcyjne i szlifował w
satyrycznych felietonach swoje ostre pióro i znakomity talent pisarski.
Pani
Władysława znajdowała również czas na pracę społeczną w SBP, poświęcając jej
wiele energii i umiejętności. W latach 1967-1993 pełniła następujące funkcje:
członka Zarządu Okręgu w Warszawie (1967-1970), członka Zarządu Głównego
(1970-1973), przewodniczącej Sekcji Bibliotek Szkolnych i Pedagogicznych ZG
(1972-1976), członka Prezydium ZG (1973-1976), sekretarza generalnego SBP (1981-1985),
przewodniczącej Głównego Sądu Koleżeńskiego (1986-1993). W latach 1977-1980
pracowała na stanowisku dyrektora Biura ZG SBP.
Wykształcenie
polonistycznie Pani Władysławy zaowocowało w jeszcze jednej dziedzinie - w
pracy edytorskiej. W r. 1975 opublikowała listy Ĺ»eromskiego do Henryka
Bukowskiego. Od r. 1977 brała udział w pracy zespołu przygotowującego pod
kierunkiem prof. Zbigniewa Golińskiego krytyczne wydanie pism Ĺ»eromskiego (pisarza
obdarzanego przez Nią wielką miłością). Jest to żmudna praca, wymagająca
zgodnie z regułami tekstologii uważnego przeczytania kolejnych wydań danego
dzieła za życia pisarza, wynotowania wszystkich odmian tekstu, po to, by ustalić
kształt tekstu zgodny z intencją autora, opatrzyć go komentarzem i wykazem
odmian tekstu. W ten sposób Pani Władysława przygotowała do druku "Promień", "Syzyfowe
prace" i "Ludzi bezdomnych". Rozpoczęte prace nad trylogią "Walka z szatanem" utrudniła
jej w ostatnich latach choroba. Boleśnie to przeżywała. Pisała do mnie w paÄ˝dzierniku
ub. r., okazuje się - cztery miesiące przed zgonem: "Niestety, nie mam czym pochwalić się Pani.
Widocznie za słabo się staram, a tu czas nieubłaganie ucieka. Chyba najtrudniej
uporać sie z własnymi ułomnościami i z nimi nie
przesadzać". W słowach tych kryje sie kwintesencja charakteru Pani
Władysławy (Władki, jak się podpisywała w listach do mnie) - Jej skrupulatności
i twardych wymagań wobec siebie w wypełnianiu podjętych zadań
Pan Juliusz
tak pisze o swojej Mamie: "Nigdy nie
zabiegała o pieniądze, chociaż przez większość życia borykała się z ich
niedostatkiem. Nigdy nie szukała zaszczytów, awansów, stanowisk. Gdy trzeba
było coś zrobić, to po prostu to robiła (...). Jeżeli o coś pytała, to najwyżej: "na kiedy?", a nie: "za
ile?". Pewnie dlatego nigdy się nie nudziła.
Podejmowała się zadań, które wydawały się nie do udÄ˝wignięcia dla jednej, w
dodatku drobnej osoby. Tymczasem ona to zadanie wykonywała, zresztą głównie
nocami, bo przecież w dzień musiała iść do pracy, a także poświęcać czas dwojgu
dzieciom, które sama wychowywała".
Jej
pracowitość, sumienność, prospołeczna postawa zostały dostrzeżone i nagrodzone
licznymi odznaczeniami: Złotym Krzyżem Zasługi, Krzyżem Kawalerskim i
Oficerskim OOP, Medalem Komisji Edukacji Narodowej, Odznaką "Zasłużony Działacz
Kultury", Odznaką Tysiąclecia, Honorową Odznaką SBP, tytułem Honorowego Członka
SBP, Nagrodą im. Heleny Radlińskiej III stopnia.
Pani Władysława
była dla wielu osób, również i dla mnie, autorytetem moralnym, wzorem
życzliwości dla ludzi. Miałam zaszczyt i przyjemność poznać Ją na jednym ze
Zjazdów SBP w końcu lat 70. dzięki zaprzyjaÄ˝nionej z
Nią Elżbiecie Sawickiej, ówczesnej przewodniczącej Sekcji Bibliotek Szkolnych i
Pedagogicznych SBP. Pani Władysława ujęła mnie swą skromnością, wyciszeniem,
delikatnością, wielką kulturą osobistą. Jakoś tak spontanicznie nawiązała się
między nami nieformalna współpraca na długo przed moim członkostwem w Kolegium
Redakcyjnym "Poradnika Bibliotekarza". Posyłałam opracowane przeze mnie
redakcyjnie artykuły swoich słuchaczy. Zawsze były publikowane. Część autorów zachęcona
debiutem zasiliła grono stałych współtwórców czasopisma. Pani Władysława zaś
przysyłała mi materiały do oceny, gdy miała wątpliwości, czy warto je drukować.
Odmowa druku widocznie sprawiała Jej przykrość, wolała więc
upewnić się co do swoich racji.
Jestem też Jej
wdzięczna za wnikliwą merytorycznie recenzję wydawniczą moich wzorów tablic i
foliogramów do przysposobienia czytelniczego i informacyjnego dla szkół
podstawowych i ponadpodstawowych (1990).
W ciągu
ostatnich kilku lat zmagała się z wyniszczającymi chorobami. Wiedząc o ich
nieuleczalności raczej starała się bagatelizować zagrożenie, nigdy nie skarżyła
się, dzielnie znosząc swój los. Przebywała w Komorowie pod Warszawą pod opieką
córki Barbary i jej męża. Była i jest w pamięci tych, którzy Ją znali, Pięknym,
Jasnym Człowiekiem.
Została
pochowana na warszawskich Powązkach, żegnana przez bardzo liczne grono osób.
Jadwiga Andrzejewska
PS. Czy słuszny
jest tytuł rubryki poświęconej zmarłym: Nieobecni? Chyba nie! Ci, co odchodzą w
inny wymiar świata, jeśli żyli uczciwie, solidnie i życzliwie dla innych, są nadal obecni w sercach i pamięci bliskich,
przyjaciół, uczniów, znajomych. A jeśli zostawili po sobie dowody twórczego
wysiłku, żyją w swoich dziełach,
które według słów poety ocalą ich "ślad na drogach od zapomnienia". Ze
wzruszeniem spoglądam na półkę w domowej bibliotece, wypełniona tomami
"Poradnika", zredagowanymi przez Panią Władysławę. Ma Ona swoje miejsce na
regałach tysięcy bibliotek! I w umysłach, i w czynach wielu bibliotekarzy,
którym "Poradnik" pomógł w codziennej bibliotecznej krzątaninie, których
natchnął do nowych pomysłów i ośmielił do ich publicznej prezentacji. I w
pasjach poznawczych Jej wychowanków, których zachęciła do samokształcenia i
nauczyła je uprawiać.
Pani Basiu!
Panie Juliuszu! Z wyrazami głębokiego współczucia przyjmijcie Państwo słowa
pociechy: Wasza Ukochana Mama jest i
będzie obecna w kulturze polskiej!
|
|