Warunkiem uzyskania pieniędzy będzie 20-procentowy wkład własny samorządów. Mówi się także o jakichś dodatkowych (nie do końca jeszcze sprecyzowanych) warunkach w postaci współpracy z bibliotekami publicznymi i pedagogicznymi oraz o obowiązku kupowania książek, które są dla bibliotek „totalnie nowe”.
15 mln oznacza, że średnio na jedną szkołę przypadnie ponad 1 tys. zł. Jak informuje „Głos Nauczycielski” (http://www.glos.pl/node/13175) MEN chce postawić szkołom warunki aplikowania o pieniądze. Ma to być warunek (na razie niesprecyzowany, ale postaramy się dowiedzieć, o co chodzi) współpracy z bibliotekami pedagogicznymi i publicznymi. Dlaczego biblioteki szkolne nie mogą dostać książek bez takich warunków? – też jeszcze nie wiadomo.
Z kolei dla „Gazety Wyborczej” (http://wyborcza.pl/1,75478,17038807,Sa_pieniadze_na_szkolne_biblioteki__Mozecie_im_pomoc.html) minister Kluzik-Rostkowska mówi, że „z tych pieniędzy szkoły powinny kupić nie tytuły, które już mają, tylko właśnie coś totalnie dla nich nowego”.
Włączenie bibliotek szkolnych (także z gimnazjów i szkół ponadgimnazjalnych) do Narodowego Programu Rozwoju Czytelnictwa resort edukacji przesunął na r. 2016, ale zapowiada, że „w kolejnych latach pieniędzy na szkolne biblioteki ma być jednak zdecydowanie więcej”.