|
Po jedenastu latach znów Słupsk był gospodarzem Ogólnopolskiego
forum nauczycieli bibliotekarzy (18-19 paĽdziernika 2004). Tym razem tematyka
dotyczyła edukacji regionalnej. Uczestniczyło ponad 130 osób.
Uczestników IX Forum Słupsk powitał
deszczowo, ale za to bardzo gościnnie i uroczyście. Do zabytkowego budynku Miejskiej
Biblioteki Publicznej, gdzie rozpoczęto obrady, przybyli z ciepłymi słowami
m.in.: prezydent Słupska - Maciej Tadeusz Kobyliński i przewodnicząca Rady
Miejskiej - Anna Bogucka-Skowrońska. W imieniu Miejskiego Ośrodka Doradztwa
Metodycznego powitała uczestników
dyr. Barbara Grędecka, w imieniu Rady Głównej Towarzystwa Nauczycieli Bibliotekarzy Szkół
Polskich - Barbara Tomkiewicz, a w imieniu słupskich
nauczycieli bibliotekarzy - Maria Pietryka (główna organizatorka obu spotkań - tego przed jedenastu laty i obecnego -
animatorka aktywności słupskich nauczycieli bibliotekarzy).
Maciej Kobyliński - prezydent Słupska
Barbara Grędecka - dyrektor Miejskiego Ośrodka Doradztwa Metodycznego w Słupsku
Barbara Tomkiewicz - prezes TNBSP
Maria Pietryka - doradca metodyczny, główna organizatorka IX Forum
A potem się zaczęło:
pokazy, występy, zwiedzanie, wystawy, referaty, przedstawienia, spotkania,
przejścia, przejazdy itp. itd. Wszystko w dużym tempie, ale bez zadyszki. - tak jak trzeba.
W programie
Forum były dwa główne nurty: pierwszy - nauczycielsko-bibliotekarski
(referaty, informacje, pokazy, prezentacje dotyczące pracy z uczniami,
organizacji szkół i bibliotek, współpracy bibliotekarzy itp.) oraz drugi, który
umownie można nazwać krajoznawczym - pokazujący
materialną i niematerialną kulturę regionu, jego bliższą i dalszą historię,
ciekawe miejsca. Oba nurty często się przenikały.
Pełny
program IX Forum i część dorobku publikujemy na następnych stronach. A zatem
tutaj tylko kilka subiektywnych wrażeń i refleksji dotyczących miejsc, spraw i wydarzeń, których nie
ma w programie forum i materiałach. Szkoda,
że większość pokazów i prezentacji miała charakter ulotny i jest nie do
opisania.
Portrety Witkacego, śpiewające Klaryski i żelazny kanclerz
W słupskim Zamku
Książąt Pomorskich znajduje się największa kolekcja twórczości plastycznej Stanisława
Ignacego Witkiewicza. Obejmuje ona 233 prace, wśród których dominują znane portrety
malowane pastelami. Skąd Witkacy w Słupsku? Pewnie nigdy osobiście tu nie był,
ale po wojnie w pobliskim Lęborku mieszkał syn jego zakopiańskiego lekarza i
bliskiego przyjaciela - Teodora Białynickiego-Biruli. To on sprzedał słupskiemu
muzeum pierwszych 110 prac Witkacego, co dało to początek kolekcji. Dużym
zastrzykiem było też 40 prac pozyskanych od Włodzimierza
Nawrockiego - dentysty, któremu Witkacy "płacił" portretami za usługi
stomatologiczne.
Podobno nie
wszyscy mieszkańcy Słupska mieli możliwość wysłuchania pięknego śpiewu Mniszek Klarysek
od Wieczystej Adoracji, które w Słupsku mają swój zamknięty klasztor "Loreto" i
od kilkudziesięciu lat bez przerwy - w dzień i w nocy - adorują Najświętszy
Sakrament. Klaryski (ukryte za ołtarzem, bo nigdy nie pokazują się publicznie) śpiewały
dla uczestników Forum. DÄ˝więki gitary akustycznej, piękne głosy (niektóre
bardzo młode), jakaś tajemniczość i magia miejsca - wrażenie niezwykłe.
W miejscu,
w którym swego czasu rodziły się decyzje dotyczące całej Europy, mieści się obecnie
Zespół Szkół Leśnych i Ogólnokształcących. Mowa o pałacu w Warcinie - byłej
posiadłości kanclerza Otto von Bismarcka. To tu Bismarck sfałszował słynną
depeszę z Ems, co doprowadziło do wojny
prusko-francuskiej, to tu kanclerz przyjmował głowy państw i dyplomatów, stąd
wychodziło wiele ważnych (także dla Polski) postanowień. W sali kominkowej,
która przed laty była gabinetem żelaznego kanclerza przyjął nas dyrektor szkoły,
Piotr Mańka - leśnik i myśliwy (tradycja rodzinna od kilku pokoleń), z
zamiłowania historyk, świetny gawędziarz. Snuł dowcipne, często rubaszne,
opowieści o Warcinie, o lesie, o Bismarcku, o szkole. Wcześniej sygnałem
początku polowania i innymi sygnałami myśliwskimi przywitał nas uczniowski zespół sygnalistów. Szkoła
w Warcinie jest niezwykła - nie tylko ze względu na budynek, jego niecodzienną historię
i otoczenie starego parku. Czuje się tam jakieś emocje, wspólne
zainteresowania, które są płaszczyzną zdrowych stosunków między nauczycielami
i uczniami.
Chyba się zwyczajnie lubią
Duże
przedsięwzięcia (a do takich niewątpliwie należało Forum, w którym
uczestniczyło ponad 130 osób), w dodatku organizowane własnymi siłami,
niewielkim kosztem, bez angażowania specjalistycznych firm, stają się (niejako
mimochodem) pokazem sytuacji w środowisku organizatorów (w tym wypadku słupskich
bibliotekarzy i metodyków) - sił, możliwości, stopnia zintegrowania.
Dużym
problemem bibliotekarzy szkolnych jest zwykle rozproszenie. Nauczyciele bibliotekarze pracują
z reguły w pojedynkę, są szczególnie zajęci podczas przerw, więc nie mają wówczas
czasu na "udzielanie się" w pokoju nauczycielskim, mają za to swoje specyficzne
problemy, których nauczyciele przedmiotów nie znają i nie rozumieją. Nauczyciele
bibliotekarze to często ludzie zawodowo samotni. Dlatego tak ważne jest
doradztwo metodyczne dla bibliotekarzy szkolnych i wszelkie formy integrowania
tego środowiska.
W Słupsku i
regionie tego rozproszenia bibliotekarzy szkolnych nie widać. Nie spotyka się tam
nauczycieli bibliotekarzy nieznajomych, zagubionych, pozostawionych samych
sobie. Wiadomo, kto gdzie pracuje, co robi i jakie ma problemy. Być może
dlatego w słupskich nauczycielach bibliotekarzach widać poczucie własnej wartości
zawodowej, jakąś
pewność siebie. A że metodyk (Maria Pietryka) jest dodatkowo świetnym
organizatorem, ma dar mobilizowania ludzi do działania i wydobywania z nich
tego, co najlepsze, a że jeszcze może liczyć na pomoc ze strony się rozwijającego
Miejskiego Ośrodka Doradztwa Metodycznego... Czy może nie być dobrych efektów?!.
Ale w Słupsku zintegrowani
są nie tylko nauczyciele bibliotekarze. Tam na pierwszy rzut oka widać świetną
współpracę bibliotekarzy wszystkich sieci . Ci ludzie
się dobrze znają, wspierają, chyba także się zwyczajnie lubią. Deklaracje i
zapewnienia głębokiej integracji całego środowiska bibliotekarzy, poczucia wspólnoty zawodowej
przekraczającej status i miejsce zatrudnienia padają zarówno podczas
oficjalnych wypowiedzi, jak i w prywatnych rozmowach. W jedności siła. To pewnie dlatego w Słupsku bibliotekarzom tak wiele się udaje,
pewnie dlatego w Słupsku z bibliotekarzami się liczą, a uczestników spotkania
nauczycieli bibliotekarzy wita osobiście prezydent miasta z przewodniczącą Rady
Miejskiej.
Gdzie
będzie następne - dziesiąte już - Forum? Jeszcze nie wiadomo. Barbara Grędecka
z Miejskiego Ośrodka Doradztwa Metodycznego i Maria Pietryka mówią, że jeżeli nie będzie innych propozycji, to nie ma
problemu - one znowu zapraszają do Słupska.
Juliusz Wasilewski
|
|