|
Pomysł "wychowywania" czytelnika, który wdrożyłam w mojej szkole, wynikał z obserwacji uczniów klas I. Kiedy zwiedzali we wrześniu szkołę i poznawali inne poza swoją salą pomieszczenia, wchodzili do biblioteki bardzo onieśmieleni i zaskoczeni, gdyż większość z nich niestety nigdy wcześniej tu nie była. Czytając informacje o funkcjonowaniu bibliotek w innych krajach, dowiedziałam się, że np. w Finlandii kontakt dziecka z biblioteką i książką rozpoczyna się bardzo wcześnie. Każde dziecko po ukończeniu 6 lat jest automatycznie zapisywane i zapraszane do biblioteki wraz z rodzicami na małą uroczystość z tym związaną. Takie działanie - bardzo cenne - przekracza moje możliwości, ale przemyślałam i opracowałam inny sposób. Zainspirowana kampanią "Cała Polska czyta dzieciom" rozpoczęłam owocną współpracę z nauczycielkami klas "0" w naszej szkole. Stworzyłam plan rocznych spotkań z dziećmi: każda z klas odwiedza bibliotekę raz w tygodniu w wybrany dzień przez cały rok szkolny. Chciałam stworzyć pewien rytuał, by pomóc dzieciom w nauce przestrzegania zasad i koncentracji uwagi.
Nasze spotkania przebiegały według poniższego scenariusza.
Powitanie. Nauczycielka zostawia uczniów w bibliotece.
Dzieci siadają na "czarodziejskim dywanie" (wykorzystuję do tego czerwoną wykładzinę), który przenosi je do historii opisanych w książkach.
"Zamykamy buzie, otwieramy uszy!" - to hasło, powtarzane na każdym spotkaniu, pozwala dzieciom na wyciszenie się i koncentrację. Tę skuteczną metodę zawdzięczam konsultacjom z nauczycielką nauczania początkowego w naszej szkole.
Odczytuję fragment książki (Malutka Czarownica Ottona Preusslera i Nasza mama czarodziejka Joanny Papuzińskiej - wybrałam je ze względu na walory dydaktyczne i krótkie, stanowiące odrębne całości rozdziały oraz niezwykłe, czarodziejskie przygody bohaterów).
Opowiadamy wspólnie treść fragmentu, dzieci odpowiadają na moje pytania. Pozwala mi to sprawdzić rozumienie tekstu, utrwalić go, wskazać związki przyczynowo-skutkowe i wdrażać dzieci do odpowiedzi po zgłoszeniu się i wskazaniu.
Dzieci oglądają wybrane przez siebie książki i czasopisma. Stanowi to formę nagrody za cierpliwe i uważne słuchanie. Sporadycznie zdarza się, że któreś dziecko nie może się tym zajmować, bo nie przestrzegało reguł. Stosuję metodę logicznych konsekwencji. W ciągu czterech lat prowadzenia tych zajęć nie zdarzyło się, aby to samo dziecko po raz drugi było wyłączone z możliwości oglądania książek. Ma to dla uczniów taką wartość, że zawsze starają się postępować zgodnie z zasadami.
Dzieci odkładają książki i czasopisma na miejsce i wracają z nauczycielką do swojej sali. Tam wykonują ilustrację do wysłuchanego fragmentu. Prace dzieci umieszczam na wystawie "Galeria pod Sufitem". Często uczniowie przyprowadzają rodziców i dziadków, by pochwalić się swoją pracą. Ilustracje wykonuje co tydzień (lub nieco rzadziej) inna klasa, by można było eksponować prace odpowiednio długo.
Podczas zakończenia roku szkolnego wręczam każdemu dziecku uroczyście, w obecności rodziców, dyplomik, który sama projektuję. Dzięki temu uczeń kończy pierwszy etap edukacji również z pamiątką z biblioteki.
To ważne dla mnie przedsięwzięcie. Wyciągnęłam z niego jak dotąd następujące wnioski:
- Zauważyłam, że uczniowie uczęszczający przedtem na moje zajęcia od razu we wrześniu przychodzą sami do biblioteki. W tym roku połowa uczniów klas I - wbrew wieloletniemu zwyczajowi szkoły - stała się czytelnikami jeszcze przed oficjalnym przyjęciem ich do biblioteki podczas specjalnej lekcji. W przyszłym roku szkolnym wprowadzę uczniów w poczet czytelników wcześniej.
- Z opinii rodziców, które przekazują mi nauczycielki, wynika, że dzieci proszą o głośne czytanie i opowiadają w domu treść usłyszanych w bibliotece historii.
- Uczniowie klas zerowych rozpoznają mnie na korytarzu, informują rodziców, kim jestem, co robię, po co i gdzie w szkole znajduje się biblioteka.
- Zajęcia z zerówkami rozwijają mnie: szukam odpowiednich lektur; bardzo lubię czytać głośno dzieciom i staram się to robić z pasją.
Niepokojące mnie sygnały dotyczące dzieci (zachowania, rysunki) konsultuję z wychowawcą i psychologiem.
Urszula FERDYNUS
Luboń,
Szkoła Podstawowa nr 2
|
|