Autopoprawki MEN i uwagi do autopoprawek – czyli wciąż trwają prace nad programem dofinansowania zakupów książek dla bibliotek szkolnych w szkołach podstawowych w r. 2015

13.05.2015

Ministerstwo Edukacji Narodowej ma problem z precyzyjnym, nie wywołującym wątpliwości i uwag, napisaniem projektu rozporządzenia Rady Ministrów w sprawie programu Książki naszych marzeń (program zakłada dofinansowanie kwotą 20 mln zł  zakupów książek dla bibliotek w szkołach podstawowych w r. 2015). Są zmiany, o których warto wiedzieć.

 

Pułapką stała się chyba nadgorliwość MEN w formułowaniu celów, jakie program ma spełnić,  jego zakładanych efektów. Zamiast  napisać po prostu, że program ma na celu wzbogacenie zbiorów bibliotek szkolnych (tak jak to robi Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego w odniesieniu do bibliotek publicznych), MEN z zapałem wymyślało efektownie brzmiące (chociaż czasem trochę oderwane od rzeczywistości) dodatkowe cele programu. Konikiem MEN jest m.in. czerpanie głębokiej satysfakcji z podkreślania braku wiary w kompetencje nauczycieli bibliotekarzy w kwestii np. samodzielnego ustalenia, jakie książki są w bibliotece szkolnej potrzebne i z kim ewentualnie należałoby takie zakupy skonsultować. Innym zamiłowaniem MEN jest sprawa obligatoryjnego zapewnienia możliwości wypożyczania książek na  wakacje, przy czym zupełnie nie idzie to w parze z zagwarantowaniem takich przepisów, które dawałyby szkołom możliwość egzekwowania książek od  uczniów, którzy do szkoły po wakacjach nie wrócili, lub też zwolnienia nauczycieli bibliotekarzy z odpowiedzialności za powstałe w ten sposób ubytki. Przydałby się też jakiś mechanizm gwarantujący pozyskiwanie pieniędzy na odkupienie utraconych w ten sposób książek – dla innych czytelników.

Trudno się dziwić, że Ministerstwo Finansów (które odpowiada za wydawanie publicznych pieniądzy), domaga się, by MEN – skoro zaplanowało, że dzięki programowi wsparcia zakupów książek do bibliotek, upiecze tyle wymyślnych potraw – zapisało to wszystko w rozporządzeniu i jednoznacznie określiło swoje oczekiwania wobec szkół. Pod wpływem tych uwag MEN na początku maja opracowało autopoprawkę, która jednak nie do końca zadowoliła ministra finansów, więc zaproponował on poprawkę do autopoprawki. Tymczasem określony w projekcie rozporządzenia ostateczny (raz już przesunięty) termin składania wniosków – 29 maja 2015 – zbliża się.

Najważniejsze zmiany w projekcie rozporządzenia w sprawie programu „Książki naszych marzeń” zapisane w autopoprawce MEN z początku maja 2015 r.
1. Wniosek na dofinansowanie dyrektor szkoły może złożyć z własnej inicjatywy albo na wniosek rady pedagogicznej, rady rodziców lub samorządu uczniowskiego. Którąkolwiek z ww. form szkoła wybierze, to i tak do wniosku musi dołączyć opinię rady pedagogicznej, rady rodziców i samorządu uczniowskiego, dotyczące planowanego zakupu książek. Niech żyje biurokracja!
 
2. Dodanie do tekstu rozporządzenia zapisów, które w jednoznaczny sposób określają, jak ma wyglądać realizacja wyznaczonych przez MEN założeń programu.
Organ prowadzący szkoły, który uzyskał wsparcie finansowe, jest zobowiązany zapewnić:
1) podjęcie przez szkoły, w odniesieniu do których uzyskał to wsparcie, współpracy z bibliotekami  publicznymi i publicznymi bibliotekami pedagogicznymi, obejmującej:
a) konsultowanie planowanych zakupów książek,
b) wymianę informacji o imprezach promujących czytelnictwo,
c) zorganizowanie co najmniej 2 wydarzeń promujących czytelnictwo z udziałem uczniów,
d) uwzględnienie tematyki wpływu czytania na rozwój dzieci podczas zorganizowanego przez szkołę co najmniej jednego spotkania z rodzicami
e) zrealizowanie co najmniej jednego projektu edukacyjnego na oddział w szkole z wykorzystaniem księgozbioru biblioteki szkolnej
f) dostosowanie organizacji pracy bibliotek szkolnych do potrzeb uczniów, w szczególności poprzez umożliwienie im wypożyczania książek również na okres ferii zimowych i letnich.
 
Z ww. zapisów wynika, że np. bibliotek szkolna powinna konsultować swoje plany dotyczące zakupów książek m.in. z biblioteką pedagogiczną. Czy także wówczas, gdy najbliższa taka biblioteka położona jest kilkadziesiąt kilometrów od danej szkoły, co przecież się często zdarza, bo filie bibliotek pedagogicznych są likwidowane? Także we współpracy z biblioteką pedagogiczną oraz z biblioteką  publiczną szkoła powinna zorganizować spotkanie na temat czytelnictwa z rodzicami uczniów? Jakim cudem, kiedy, na jakich zajęciach nauczyciel bibliotekarz, który często nie ma nawet całego etatu, miałby przeprowadzić co najmniej jeden projekt edukacyjny w każdej klasie w ciągu kilku miesięcy?
                Ministerstwo Finansów zauważyło, że MEN w swojej autopoprawce nie uwzględniło realizacji swojego wcześniejszego zapewnienia, że dzięki programowi wzrośnie liczba wypożyczeni w bibliotekach szkolnych, więc pojawił się wniosek, by w rozporządzeniu uwzględnić jeszcze „miernik” odnoszący się do liczby wypożyczeń w bibliotekach w okresie trwania programu. Pojawi się więc zapewne poprawka do autopoprawki…
Na szczęście na razie nikt jeszcze nie mówi, że ostateczny termin składania do organów prowadzących wniosków (29 maja) ulegnie zmianie. Natomiast ze szkół otrzymujemy sygnały, że organy prowadzące nic jeszcze oficjalnie o programie „Książki naszym marzeń” nie wiedzą i nie znają ostatecznych wymogów, jakie powinny te wnioski spełniać.