Katarzyna Kotecka
Nie wydaje mi się, żeby trzeba było podejmować taką decyzję
Pani Małgorzata Zawadzka pisze ("Bibliotece w Szkole" 2002 nr 12 s. 16) o swoich rozterkach w sprawie
prowadzenia katalogów. Czy drukować karty katalogowe, skoro bez problemu można znaleÄ˝ć potrzebne informacje w
komputerze, bez konieczności wertowania i przeglądania kart katalogowych?
W Szkole Podstawowej nr 15 w Poznaniu też stanęłyśmy przed tym dylematem. Początkowo zaczęłam drukować karty
do nowo opracowywanych książek, ponieważ bardzo kusiła mnie możliwość sprawnego przygotowania karty bez żmudnego
pracochłonnego wypisywania ich metodą tradycyjną. Po pewnym czasie jednak stwierdziłyśmy z koleżanką, że szukając
książki w ogóle nie sięgamy już do katalogu kartkowego. W dodatku w komputerze mamy - oprócz katalogu
alfabetycznego i rzeczowego, który prowadziłyśmy metodą tradycyjną - także katalogi tytułowy oraz UKD, które
okazują się bardzo przydatne. Poza czasem wyszukiwania dużą zaletą katalogu komputerowego jest uzyskiwanie
informacji, czy książka jest na półce, czy u czytelnika (z podaniem nazwiska i terminu wypożyczenia).
Zdecydowałyśmy, że zarzucamy prowadzenie katalogu kartkowego i nie drukujemy kart, zostawiając jednak katalog
tradycyjny, który prowadziłyśmy dotąd.
Nie wydaje mi się, żeby trzeba było podejmować taką decyzję: albo tradycyjny katalog, albo komputerowy. Z
powodzeniem mogą oba współistnieć.
Nasza decyzja (patrząc z perspektywy kilku lat pracy z komputerem) była trafna.
Katarzyna Kotecka
|