Biblioteka w szkole Biblioteka w szkole
Szukaj: 
Aktualny numer 10/13
Na skróty
Aktualny numer
Prenumerata i zakup numerów archiwalnych
Archiwum
Zawartość wszystkich numerów "BwS"
w programie MOL
Wyszukiwarka
Informacje dla autorów
Sklep internetowy
Bibliografia materiałów repertuarowych dla szkół
Bank przydatnych
materiałów
Partnerzy
Galeria bibliotekarzy
KONTAKT
"Biblioteka w Szkole"
00-950 Warszawa
skr. pocztowa 109
email:
[email protected]
tel./fax 0-22 832 36 12
tel. 832 36 11
Zbieramy autografy

Halina Kula-Żmuda

Zaczęło się od fortelu...

50 lat biblioteki minęło w marcu 1995 roku, ale dopiero jesieni± tego roku - przypadkiem - natknęłam się na wiadomość o tym, wertuj±c pierwszy powojenny zeszyt Protokołów Rady Pedagogicznej, obejmuj±cy okres od 1945 do 1950 roku.

Nigdy nie traktowałam pracy bibliotekarki tylko jako nieruchomego siedzenia za biurkiem i wypełniania kart lub stemplowania ksi±żek. Chciałam czegoś więcej - no i była ku temu okazja - biblioteka mogła mieć swoje urodziny.

Konkursy konkursami, ale mnie się marzyło spotkanie z jakimś pisarzem lub poet±.

Jeszcze kilka lat temu byłoby to możliwe - "ktoś" organizował takie spotkania autorskie. Nie wiem, kto za nie płacił, ale pisarze byli chętni.

Teraz, z pozycji szkoły - bardzo przecież ograniczonej materialnie - nie widziałam możliwości, by kogoś zaprosić, zapłacić mu, zafundować podróż powrotn±, posiłek, kwiaty. To przekraczało nasze (a tym bardziej moje) możliwości.

Tu był potrzebny pomysł! Fortel, jakby powiedział Zagłoba. A ja wkrótce taki fortel miałam!

Już wiedziałam - będę pisać i prosić o autografy!

Ba, łatwo pomyśleć, trudniej wykonać.

Zaczęłam od telefonu do pani Marii Krüger, autorki wielu pozycji dla dzieci ("Dar rzeki Fly", "Klimek i Klementynka", "Było? Nie było", "Złota korona", "Szkoła narzeczonych") i może najbardziej znanej powieści dla dziewcz±t pt.: "Godzina p±sowej róży", spopularyzowanej dzięki filmowi.

Zdobyłam numer telefonu i zadzwoniłam. Głos w słuchawce niewiele mi powiedział o wieku mojej rozmówczyni.

Przedstawiłam się i powiedziałam, o co mi chodzi. W rozmowie padło również sformułowanie "spotkanie autorskie". Pani Maria tłumaczyła, że źle się czuje, bo niedawno chorowała. Wiedziałam, że nikt nigdy do nas nie przyjedzie ze stolicy i to bez wynagrodzenia.

Można rzec - zdębiałam, gdy pani Maria zapytała, czy ja wiem, ile ona ma lat.

Nie wiedziałam, i nie sprawdziłam tego w żadnych źródłach. Zagaiłam więc, że s±dz±c po ksi±żkach, które pisze i dla kogo je pisze - sama może mieć ok. 60 lat. Czytaj± j± i młode panienki i dorosłe panie, np. nauczycielki. ("Odpowiednia dziewczyna", "Po prostu Lucynka P.", "Szkoła narzeczonych" itp.).

A wtedy pani Maria roześmiała się i powiedziała:

- Droga pani, ja mam prawie 90 lat! Sama chętnie bym do was przyjechała, ale już mi lekarz nie pozwoli!

Wiedziałam już, że popełniłam gafę, ale pani Maria była tak miła i serdeczna, że nie dała mi tego odczuć.

Porozmawiałyśmy jeszcze chwilę i pani Krüger obiecała w krótkim czasie nadesłać do nas paczkę z ksi±żkami.

Jakoż paczka nadeszła i zawierała sporo. Był tam również list do młodzieży i do mnie, były ksi±żki dla dzieci i pozycja dla mnie. Było mi bardzo miło, gdy w "moim" liście pani Maria napisała:

Pozdrowienia dla pani Haliny na pami±tkę naszych spotkań w eterze. (1.1996)

dotyczyło to, oczywiście, naszej rozmowy telefonicznej, a w ksi±żce napisała:

Droga pani Halino, proszę przyj±ć tę różę od Marii Krüger i czasem j± wspomnieć (1.1996).

Korzystaj±c z pomocy koleżanek z Biblioteki Miejskiej w Zawierciu i ksi±żki pt.: "Kto jest kim w Polsce" (niestety, mocno już nieaktualnej) wysłałam kilkanaście listów do różnych osób, w przeważaj±cej większości pisarzy.

Udało się na tyle, że na Jubileuszu 50-lecia biblioteki, którego główne obchody przełożyłam na pocz±tek 1996 roku, nasz zbiór, czy może raczej zbiorek autografów liczył już 13 sztuk.

To wtedy napisali do nas:

Małgorzata Musierowicz, Józef Ratajczak, Marta Tomaszewska, Wiktor Woroszylski, Sobiesław Zasada, Wojciech Żukrowski, Joanna Papuzińska, Wanda Chotomska, Ludwik Jerzy Kern, Szymon Kobyliński, Ewa Nowacka, syn Stanisława Pagaczewskeigo, Maciej Kuczyński i Maria Krüger.

To wtedy, nieco spóźniona, już "po terminie", nadesłała swój list (i spor± paczkę ksi±żek!) Małgorzata Musierowicz. Remont mieszkania przeszkodził jej w systematycznym przegl±daniu korespondencji, ale ponieważ "lepiej późno niż wcale", ona wolała "lepiej późno".

A ja się oczywiście z tego cieszyłam!

W tej pierwszej wersji mojego zbioru autografów wszyscy - z wyj±tkiem Sobiesława Zasady - byli literatami.

Zauważyłam, że szanowali mój pomysł, który chwalili i pisali, że im się spodobał. Niektórzy, jak np. Maciej Kuczyński, zakończyli swój list piękn±, głęboka myśl±, któr± odt±d zawsze wykorzystuję jako główne motto tego, co robię i jako podstawę sensu istnienia naszego bibliotecznego księgozbioru autografów.

Myśl owa brzmi tak:

Myślę, że to bardzo dobry pomysł z wystawk± autografów, bo trzeba młodzieży przypominać wszelkimi sposobami, że ksi±żki jeszcze istniej±. (20.1 1996)

Ciekawie potraktowała nasz± prośbę o autograf Wanda Chotomska, która nadesłała, bardzo szybko, specjalnie na nasz biblioteczny jubileusz napisany wiersz:

Wysyłam list w kopercie,

adres?  -

Szkoła Podstawowa nr 4

ul. Powstańców ¦l±skich 18,

Kod - 42-400 Zawiercie.

A w liście

mnóstwo buziaków

dla wszystkich

zawierciaków,

uśmiech - jak rymy wesoły

i niski ukłon dla Szkoły.

Całkiem prywatnie potraktował mój list artysta - rysownik Szymon Kobyliński; niewiele wcześniej obchodził bowiem 50 - lecie pracy i z tej okazji w "Życiu Warszawy" zamieścił stosowny rysunek, przedstawiaj±cy swoj± karykaturę. Otrzymaliśmy oryginał tego rysunku, co znacznie podniosło wartość naszej kolekcji.

Mił± niespodziank± był list syna Stanisława Pagaczewskiego, pana Tomasza, który, pomimo, że Ojciec nie żył już od kilku lat, nadesłał - oprócz listu - star± ksi±żkę o Pieninach - "Z biegiem Dunajca" z 1954 roku, z podpisem Ojca z dawnych lat i wklejonym ekslibrisem. Bardzo cenny dar!

Z innych, zarówno Joanna Papuzińska, jak i Marta Tomaszewska, nadesłały długie listy, z czego druga, autorka wielu powieści przygodowych dla młodzieży, również 2 ksi±żki.

Ewa Nowacka - również kilka ksi±żek - każda z dedykacj±.

Z panów - Józef Ratajczak przysłał ksi±żkę z dedykacj±, zaś Wiktor Woroszylski - kartkę z ludowym rysunkiem i podpisem.

Dwie duże paczki ksi±żek przekazał nam wówczas jedyny sławny człowiek "nie z branży", sportowiec (rajdy samochodowe) i biznesmen - Sobiesław Zasada. Były to pięknie wydane wspomnienia rajdowca pt. "Moje rajdy", atlasy samochodowe - współczesne i reprinty.

Do wszystkich moich korespondentów wysyłałam podziękowania z doł±czonym rysunkiem, wykonanym przez mojego syna Marcina. Przy pierwszym kontakcie (bo takie s±) naczytałam się sporo pochwał na ich temat.

Joanna Kulmowa napisała np.:

...dziękuję za list z rysunkami syna - rzeczywiście bardzo udanymi. Delikatna kreska przypomina kreskę Uniechowskiego...

Podobne zdanie wyraziła Halina Popławska:

Dziękuję Pani bardzo za rysunki syna, jest wybitnie utalentowany. (12.1999). Dzięki za śliczn± winietę - z pewności± dzieło Pani utalentowanego syna. (12.2000).

Zupełnie oddzielna opowieść należy się Danielowi Olbrychskiemu, bowiem jest o czym pisać i z czego się cieszyć. Był styczeń 1999 roku i przygotowania do spóźnionego jubileuszu szkoły były w gor±czkowym toku, gdy niespodziewanie zawołano mnie do telefonu. No cóż, na dwa lata przed końcem XX wieku telefon - rzecz normalna, ale to był telefon od pana Daniela Olbrychskiego! Kiedy brałam do ręki słuchawkę, wiedziałam już, z kim będę rozmawiać.

Rozmowa z panem Danielem potoczyła się swobodnie i wesoło. Tłumaczył się, że jeszcze nie nadesłał swoich ksi±żek, ale list mój, (wysłany w październiku 1998 roku) otrzymał dopiero podczas świ±t Bożego Narodzenia. List przechowali s±siedzi, wiedz±c, że przyjedzie zim± do swego ulubionego domu w Kazimierzu Dolnym.

Nie było, oczywiście, za późno, a ja bardzo się cieszyłam, że okazał zainteresowanie moj± prośb± o autograf i że w należyty (dla nas !) sposób na ni± zareagował. Nie omieszkałam mu o tym opowiedzieć, skarż±c się, że aktorzy s± mniej "obowi±zkowi". To pisarze i poeci częściej odpowiadaj± na mój list i doceniaj± pomysł.

Zapytał, do kogo pisałam. Odpowiedziałam, wymieniłam Annę Seniuk, Maję Komorowsk±, Krystynę Jandę...

Pan Olbrychski wykrzykn±ł zdziwiony:

- Krysia!? Przecież to moja s±siadka! Zaraz j± pogonię. Obiecuję zadzwonić!

Obiecał, zadzwonił i "pogonił", bo za kilka dni nadeszły 2 przesyłki od Olbrychskiego, a zaraz potem - piękna ksi±żka z autografem od Krystyny Jandy.

Niezwykła, również zabawna historyjka wi±że się z Olg± Tokarczuk.

W stosunkowo mało ambitnym czasopiśmie, tzw. kobiecym tygodniku, podano w maleńkiej notatce, że pani..., teściowa Olgi Tokarczuk w takiej a takiej kreacji  wybiera się na bal sylwestrowy 2000. Pani ta, zatrudniona w kiosku "Ruchu" na dworcu kolejowym w mieście... chętnie sprzedaje coraz bardziej znane, popularne i cenione powieści swej synowej.

Zaryzykowałam. Napisałam dwa listy. Jeden do pani Olgi, w kopercie - otwartej, włożony był do drugiej większej koperty, adresowanej na nazwisko pani..., kiosk "Ruchu", dworzec kolejowy w... W liście do pani... wszystko wyjaśniłam i prosiłam o dalsze przekazanie mego listu. List doszedł, a teściowa widocznie z ochot± spełniła m± prośbę, bo wkrótce otrzymałam przesyłkę od Olgi Tokarczuk, a w niej ksi±żkę "Dom dzienny, dom nocny", oczywiście z dedykacj±!

W zupełnie cudowny sposób udało mi się zdobyć autograf Agnieszki Holland.

Również w piśmie kobiecym, tym razem w miesięczniku, ukazał się artykuł o pewnej pani, matce Agnieszki Holland. Pani ta mieszka w dużym mieście, ale sporo mieszkańców ulicy... dobrze j± zna. B±dź co b±dź - obie córki to sławne reżyserki! (druga to Magdalena Łazarkiewicz).

Zdobyłam mapę tego miasta, udało mi się znaleźć wymienion± w artykule ulicę. Uliczka niewielka, a okolica wygl±da na dzielnicę domków jednorodzinnych, gdzieś na obrzeżach miasta.

I znów zaryzykowałam. I znów się udało! Pomyśleć, że Agnieszka Holland, mieszkaj±ca gdzieś w Bretanii, we Francji, otrzymuje okrężn± drog± moj± prośbę i... po prostu j± spełnia. Otrzymaliśmy plakat z widoczn± dobrze dedykacj± dla uczniów naszej szkoły. Plakat ten uświetnił 25 - lecie pracy reżyserskiej Agnieszki Holland.

Adres i telefon Ireny Jurgielewiczowej zdobyłam dzięki rozmowie telefonicznej z pani± Mart± Tomaszewsk±.

Rozmowa dotyczyła powieści pani Marty z 1973 roku pt.: "Tajemnica białego pokoju", a będ±cej przedmiotem dużej literackiej pracy, któr± wówczas pisałam. Przy okazji wspomnień powieści młodzieżowych, padło nazwisko autorki "Tego obcego" lub tytuł tej powieści.

Pani Marta wspomniała, że wybiera się po południu do pani Ireny, żeby j± odwiedzić. Trochę byłam zdziwiona, bo jak nie liczyłam lat Marii Krüger (rocznik 1911), to Irenę Jurgielewiczow± umiejscowiłam w dość "późnym okresie późnej jesieni wieku" (jak się okazało - rocznik 1903) i zdziwiona byłam, że jest na tyle sprawna, żeby pisać.

Co prawda znacznie się "posunęła", jak powiedziała Marta Tomaszewska, ale, jak dotychczas, dawała sobie radę i kończyła kolejn± ksi±żkę.

Dostałam numer telefonu, dostałam adres, napisałam i zadzwoniłam. Pani Irena była mile zdziwiona, że ktoś o niej pamięta. Obiecała, napisała - dla szkoły wysłała 2 pięknie wydane ksi±żki, dla mnie - równie piękn± - wspomnieniow± ("Byłam, byliśmy"). Słabiutko mówi, słabiutko pisze, ręka nie słucha już pisarki, ale ostatnio - po Bożym Narodzeniu i po Wielkanocy - życzeniami odpowiedziała na moje życzenia.

13 stycznia Irena Jurgielewiczowa skończyła 98 lat - ogłosiłam to klasie VI, która była akurat w trakcie czytania "Tego obcego". Pokazałam przy okazji nadesłany - bardzo smutny list starszej kobiety oraz piękne ksi±żki i miłe życzenia na kartkach pocztowych.

Miłe doświadczenia mam z korespondencji z Prezydentem RP, Aleksandrem Kwaśniewskim, i jego żon±, pani± Jolant± Kwaśniewsk±. Nasz zbiór wzbogaciły 2 piękne, kolorowe fotografie państwa Kwaśniewskich oraz miłe słowa dla szkoły i podziękowania za życzenia świ±teczne.

Z kolei Ewa Lipska (zawsze dziękuj±ca za życzenia z okazji ¦wi±t Bożego Narodzenia - kartk± z Wiednia) zapowiedziała przy którejś okazji:

Tak się składa, że  w przyszłym roku będę się przeprowadzać (a raczej: będę wracać!) do Krakowa. W zwi±zku z tym chętnie przekazałabym Państwu pewn± ilość moich ksi±żek, z których nie korzystam, a zapewne znajd± one czytelników w Pani bibliotece. Jeżeli pani pozwoli - zatelefonuję z Krakowa - i omówimy szczegóły, dobrze? (10.12.2000)

Z niecierpliwości± czekam, czy pani Lipska będzie o nas pamiętać również w ferworze przeprowadzki lub po niej.

Podobn± chęć podzielenia się swoim księgozbiorem wyraził Andrzej Wajda w swoim pierwszym liście do nas:

Chętnie przekażę szkolnej bibliotece cześć mojego księgozbioru, który z biegiem lat nagromadził się w nadmiarze. (28.5.1999).

Wtedy również nadesłał nam 2 piękne ksi±żki - z czego jedna to album z pięknymi zdjęciami ze swego nowego filmu "Pan Tadeusz", druga to "Podwójne spojrzenie"

Pisałam do niego zaraz po premierze "Pana Tadeusza", pisałam po otrzymaniu Oskara. Wysłaliśmy również rysunek ilustruj±cy dorobek reżyserski Andrzeja Wajdy.

Wiem, że jako laureat Oskara jest jeszcze bardziej zajęty, ale wci±ż mam nadzieję, że się do nas odezwie.

Niech ktoś powie, że człowiek nie uczy się przez całe życie. Oto znów gdzieś przeczytałam, że w Krakowie odbywa się wystawa projektów witraży i rysunków Józefa Mehoffera - "Opus Magnum" - malarza i twórcy witraży z przełomu wieków, z okresu Młodej Polski.

Napisałam, bo kustoszem, pomysłodawc± i organizatorem wystawy okazał się Ryszard von Mehoffer, wnuk malarza.

Od czasów studenckich wisi u mnie w domu taniutka - rzekłabym siermiężna - reprodukcja wspaniałego obrazu Mehoffera "Dziwny ogród". We wspaniałym ogrodzie, czy może raczej sadzie, znajduje się troje ludzi - tajemnicza piękna kobieta w granatowej sukni i takim kapeluszu, uśmiechnięta, pełna spokoju nieśmiała wieśniaczka, może niania i mały, może dwuletni nagi chłopiec z blond fryzur±. Wydawałoby się - zwykły obrazek rodzajowy, jakich sporo w muzeach.

Nic bardziej błędnego, bo oto na tle głębokiej zieleni liści drzew, zawieszona niby w próżni, wisi nienaturalnie olbrzymia ważka z szeroko rozpostartymi skrzydłami.

Wisi, a może czegoś oczekuje? Niby fatum, niby przeznaczenie, od którego trudno zbiec.

Co przyniesie tym ludziom na obrazie? Kobiecie i dziecku?

Piszę o tym obrazie tak dużo, bo dziwnym trafem ten piękny obraz był moim ulubionym i takim pozostał do dziś, a dziecko... Kilka lat później, kiedy mój starszy syn miał 2 lata, wygl±dał ze swoimi bardzo jasnymi, kręconymi włosami dokładnie tak samo, jak tamten malec z obrazu sprzed wieku...

Opowiedziałam tę historię, wysyłaj±c mój list do pana Mehoffera. Prawdę mówi±c, znów nie spodziewałam się odpowiedzi.

Dostałam j± kilka miesięcy później:

Pani list z dnia 23.3.2000 jest niesłychanie ujmuj±cy i wzbudził we mnie od razu chęć posłania Pani, do Pani zbiorów, katalogu z wystawy "Opus Magnum"...

i wspomniany wyżej katalog, w postaci pięknego albumu.

Pomyśleć, przysłał mi to wnuk tamtego Mehoffera, którego ojcem był właśnie tamten mały blondynek z obrazu. Jak dziwnie plot± się ludzkie losy?

Bardzo sympatyczny list otrzymałam od samego Kapitana Klossa, czyli Stanisława Mikulskiego. Wiem, że pan Mikulski nie lubi, by go utożsamiać tylko z t± rol±, ale nie da się ukryć, że był wspaniałym Klossem.

Stanisław Mikulski nadesłał również paczkę ksi±żek - 1 i 2 tom "Stawki większej niż życie", bo choć nie był jej autorem, to - ... coś tam dla niej zrobił.

Miłe kontakty mamy z Ew± Nowack±, która przysłała nam kilka ksi±żek i swoje prywatne zdjęcia i z Halin± Popławsk±, z któr± utrzymuję również kontakt telefoniczny. Mam od niej stałe zaproszenie, by odwiedzić j± w czasie mojego pobytu w Warszawie.

To autorka moich ulubionych ksi±żek, w tym "Klawikord i róża", któr± mogłabym czytać często, nawet w celach zdrowotnej profilaktyki.

Smutno mi, gdy wspominam Wiktora Woroszylskiego i Józefa Ratajczaka - dwóch twórców poezji dziecięcej. Dziś obaj już nie żyj±, a ja wci±ż poszczycić się mogę nie tylko ich autografami, ale również tym, że koresponduję z żonami obu poetów - pani± Janin± Woroszylsk± i prof. Dobrochn± Ratajczakow±, wykładowc± na Uniwersytecie im. Mickiewicza w Poznaniu.

Jeśli już przy wykładowcach jestem, to mamy też autograf prof. Marii Janion, wykładowcy i znawcy polskiej literatury romantycznej (ale nie tylko!) oraz zdjęcie z dedykacj± prof. dra hab. filozofii księdza Józefa Tischnera. Dziś nie ma Go już między nami, ale jego pogodne, góralskie wywody filozoficzne pozostały i służyć będ± każdemu przeciętnemu, "małemu człowiekowi", który zechce po nie sięgn±ć.

Wspominaj±c pocz±tki naszego zbioru nie sposób nie wspomnieć o naszych Noblistach - o Wisławie Szymborskiej (1996) i Czesławie Miłoszu (1980). Obydwoje nadesłali nam swe zbiory poezji z dedykacjami, stanowi±ce nasz± prawdziw± chlubę.

Trzecim naszym Noblist± jest Lech Wałęsa, od którego nadeszła biograficzna ksi±żka oraz

...własnoręczny autograf.

Na wysłanie listu do Marka Niedżwieckiego, dziennikarza radiowej "3" namówił mnie syn, wielbiciel całej rozgłośni, a Listy Przebojów "Niedźwiedzia" - zwłaszcza.

"Niedźwiedź" nie zawiódł, odpisał, a nawet nadesłał pięknie wydan± ksi±żkę o swojej liście przebojów, podpisan± - uwaga! - złotym mazakiem. Ci, którzy słuchaj± "3", wiedz±, o co chodzi, ci, którzy nie słuchaj± - trudno - niech żałuj±! Od Marka Niedźwieckiego mamy też kilka firmowych naklejek "3".

Cóż, nie da się ukryć, po prostu miałam szczęście!

Chyba na osobny rozdział zasługuje moja korespondencja z Wojciechem Żukrowskim, zapocz±tkowana w 1996 roku, która trwała aż do śmierci pisarza w 2000 roku.

Wojciech Żukrowski wyraźnie się ucieszył, kiedy