Rząd rozważa nową propozycję - nie będzie w szkole ocen z religii, ale będzie ją można zdawać na maturze.
Jak nieoficjalnie dowiedziała się "Gazeta", taki wariant bierze pod uwagę PO i Ministerstwo Edukacji Narodowej, żeby załagodzić spór z biskupami na temat miejsca religii w szkole publicznej. To rozwiązanie mogłoby zadowolić Kościół i nie dyskryminowałoby niewierzących uczniów.
Pomysł popiera Jarosław Gowin, wiceprzewodniczący Klubu Parlamentarnego PO: - Nie mogę się wypowiadać w imieniu rządu, ale osobiście jestem takiego zdania: lekcje religii bez ocen. A jeśli matura, to z teologii, nie z katechezy. Rozmawiałem z częścią biskupów. Wydaje się, że ten pomysł byłby do zaakceptowania.
Zdaniem Gowina nie należy wliczać oceny z religii do średniej, bo to dyskryminuje niewierzących, którzy nie mają alternatywnego przedmiotu (tylko nieliczne szkoły organizują lekcje z etyki). A dobra ocena z religii zwiększa średnią i szanse na pasek na świadectwie, który może ułatwić np. przyjęcie do dobrego liceum.
Rozporządzenie nakazujące wliczanie oceny z religii do średniej weszło we wrześniu 2007 r. - wydał je na odchodnym z MEN Roman Giertych.
Premier Donald Tusk wolałby jednak wrócić do formuły religii obecnej w szkole jako katecheza, a nie przedmiot nauczania.
Pierwsze po wyborach posiedzenie Komisji Wspólnej Rządu i Episkopatu zaplanowano jeszcze w styczniu. Być może wtedy rząd PO-PSL przedstawi biskupom swój nowy pomysł.
¬ródło: Interklasa
|