|
Od kilku miesięcy
publikujemy na lamach "Biblioteki w Szkole" wypowiedzi na temat dziennika
biblioteki szkolnej. Dziś kolejna opinia.
Mimo że moja biblioteka jest już całkowicie skomputeryzowana i znajduje się w
ostatnim stadium przekształcania w centrum multimedialne, nie mam najmniejszego
problemu z prowadzeniem dziennika pracy biblioteki w tradycyjnej formie. Te
elementy (np. statystyka wypożyczeń), które są prowadzone automatycznie przez
program komputerowy, na koniec semestru lub roku szkolnego po prostu drukuje i
wklejam w miejsca dla nich przeznaczone w dzienniku. Nie potrzebowałam do tego
zgody ani odrębnego przepisu, ponieważ uważam korzystanie ze zdrowego rozsądku
za swój przywilej i obowiązek.
A jeśli już wprowadzać zmiany na lepsze i kierując się racjonalnymi przesłankami
to należy znieść dzienniki pracy biblioteki definitywnie, bo wszyscy pracujący
w zawodzie wiemy, że to, co jest w nim zapisane, a co faktycznie robimy to dwie
często różne sprawy. Oczywiście robimy więcej, nie wszystko da się opisać i nie
wszystko trzeba opisywać. Czas skończyć ze sztucznym dokumentowaniem naszej
pracy. Lepiej poświęcić ten czas dzieciom, choćby to miała być zwykła prosta
rozrywka, niż tej cudownie się rozwijającej w naszych szkołach (nie tylko
bibliotekach) biurokracji.
Elwira Mickiewicz
|
|