Biblioteka w szkole Biblioteka w szkole
Szukaj: 
Aktualny numer 10/13
Na skróty
Aktualny numer
Prenumerata i zakup numerów archiwalnych
Archiwum
Zawartość wszystkich numerów "BwS"
w programie MOL
Wyszukiwarka
Informacje dla autorów
Sklep internetowy
Bibliografia materiałów repertuarowych dla szkół
Bank przydatnych
materiałów
Partnerzy
Galeria bibliotekarzy
KONTAKT
"Biblioteka w Szkole"
00-950 Warszawa
skr. pocztowa 109
email:
[email protected]
tel./fax 0-22 832 36 12
tel. 832 36 11
Alicja Maciejewska - ZaSŁONiona biblioteka. Wiersze o słoniach II

Strona jest części± artykułu "ZaSŁONiona biblioteka"

Był sobie słoń wielki - jak słoń.
Zwał się ten słoń Tomasz Tr±balski.
Wszystko, co miał, było jak słoń!
Lecz straszny był Zapominalski.

Słoniow± miał głowę i nogi słoniowe,
I kły z prawdziwej kości słoniowej,
I tr±bę, któr± wspaniale kręcił,
Wszystko słoniowe - oprócz pamięci.

Zaprosił kolegów słoni na karty
Na wpół do czwartej.
Przychodz± - rycz±: Dzień dobry, kolego!
Nikt nie odpowiada,
Nie ma Tr±balskiego.
Zapomniał! Wyszedł!

Miał przyjść do państwa Krokodylów
Na filiżankę wody z Nilu:
Zapomniał! Nie przyszedł!

Ma on chłopczyka i dziewczynkę,
Miłego słonika i śliczn± słoninkę.
Bardzo kocha te swoje słonięta,
Ale ich imion nie pamięta.
Synek nazywa się Biały Z±bek,
A ojciec woła: Tr±bek! Bombek!
Córeczce na imię po prostu Kachna,
A ojciec woła: Grubachna! Wielgachna!

Nawet gdy własne imię wymawia,
Gdy się na przykład komuś przedstawia,
Często się myli Tomasz Tr±balski
I mówi: Jestem Tobiasz Bimbalski.

Żonę ma tak± - jakby sześć żon miał!
(Imię jej: Bania, ale zapomniał),
No i ta żona kiedyś powiada:
Idź do doktora, niechaj cię zbada,
Niech cię wyleczy na stare lata!

Więc zaraz poszedł - do adwokata.
Potem do szewca i rejenta.
I wszędzie mówi, że nie pamięta!

Dobrze wiedziałem, lecz zapomniałem,
Może kto z panów wie czego chciałem?

Bł±ka się, kr±ży, jest coraz później,
Aż do kowala trafił, do kuźni.
Ten chciał go podkuć, więc oprzytomniał,
Przypomniał sobie to co zapomniał!

Kowal go zbadał, miechem podmuchał,
Zajrzał do gardła, zajrzał do ucha,
Potem opukał młotem kowalskim
I mówi: Wiem już, panie Tr±balski!
Co dzień na głowę wody kubełek
oraz na tr±bie zrobić supełek.
I chlust go wod±! Sekundę trwało
I w supeł zwi±zał tr±bę wspaniał±!

Pędem poleciał Tomasz do domu.
Żona w krzyk: Co to?! - Nie mów nikomu!
To dla pamięci! - O czym? - No ... chciałem...
- Co chciałeś? - Nie wiem! Już zapomniałem!